Wycieczka do muzeum Auschwitz Birkenau
28 października br. chętni uczniowie z klas drugich i trzecich pod opieką p. Barbary Zygmunt, p. Anny Wilk, p. Alicji Serafin i p. Zofii Krzyżak wybrali się na wycieczkę do muzeum Auschwitz- Birkenau. Spragnieni nowych doświadczeń, aczkolwiek lekko zaspani, stawiliśmy się na zbiórkę przed szkołą o szóstej trzydzieści.
Podróż na miejsce trwała około 3,5 godziny, ale upłynęła w miłej atmosferze podczas rozmów. Towarzyszyli nam również goszczący wówczas w naszej szkole Bruno i Khai. Wjeżdżając na teren muzeum, z autokaru zobaczyliśmy kilkanaście pozornie identycznych budynków, co pozwoliło nam myśleć, że to nic szczególnego. Była to bardzo mylna interpretacja. Rozpoczynając zwiedzanie z przewodnikami, zostaliśmy podzieleni na dwie grupy- jedną prowadził pan, drugą pani przewodnik. Mieliśmy szansę bardzo dokładnie słyszeć słowa oprowadzających dzięki odbiornikom radiowym na słuchawki. Mieliśmy wrażenie, jakby ta sama historia była opowiadana każdemu z osobna. W trakcie zwiedzania mogliśmy robić zdjęcia.
Wrażenie wywarło na mnie kilka rzeczy. Przerażeniem i smutkiem napawał widok tysięcy butów i bucików, szczotek, waz, garnków, czy walizek umieszczonych za szklanymi szybami ze świadomością, że należały one do ludzi, którzy przyjechali tu licząc na lepsze życie, a zastali śmierć. Oprócz tego w jednym z budynków wraz z grupą mogłam usłyszeć pieśń, modlitwę, którą słyszeli wjeżdżający do obozu Żydzi. Była to pieśń spokojna. Jednak każdy krok w tym muzeum z racji tego, że wiedziałam do czego tu doszło, a moją wiedzę pogłębiał przewodnik, znów przyprawiła mnie o ciarki. Bunkry w piwnicach, piece, korytarz ze zdjęciami osób, które zginęły w tym obozie (w tym dzieci) oraz tych, którzy przeżyli, a po kilkumiesięcznym leczeniu wyglądali gorzej niż anorektycy… Coś nie do opisania.
Po wizycie w Auschwitz udaliśmy się do Birkenau. Tam z kolei były tory, którymi przywożono dawniej ludzi oraz budynki, w których mieszkali (a warunki w nich były fatalne) i kilka zrekonstruowanych pieców. Wokół placu były wykopane głębokie rowy, które nie pełniły jedynie funkcji nawadniającej, miały również utrudnić więźniom ucieczkę. W takich obozach długość życia była różna, od kilku dni do paru lat, jednak ciężkie warunki życiowe i fizyczna praca wyniszczały każdy organizm.
Ostatnim etapem naszej wycieczki był krakowski rynek. Bardzo podobał mi się zachód słońca nad Wisłą i aleja, którą przechodziliśmy, mająca po obu stronach duże, żółtolistne klony. Odwiedziliśmy Kośćiół Mariacki i po czasie wolnym udaliśmy się w drogę powrotną. Wycieczka była bardzo udana, dowiedziałam się wielu ciekawych informacji,w większości niestety smutnych. Pozostało zacytować mi fragment „Medalionów”- „to ludzie ludziom zgotowali ten los”…
Tekst: Anita Róg – kl. 3A